Andriolli znany był z ofiarności. Brał udział w wielu akcjach, odpowiadających na potrzeby chwili. Wspierał potrzebujących kolegów, kształcenie młodzieży, a także wydawnictwa. W sposób znaczący wspierał kolonie letnie dla dzieci. Żywo reagował na każde nieszczęście. M.in. w 1884 r. wykonał szkic Dziecię w kolebce, unoszone przez fale powodzi, przeznaczając go na pomoc dla powodzian. Podobnie postąpił w roku kolejnym, gdy zbierano fundusze dla pogorzelców z Grodna. Tu, jak donosiła prasa, przygotowując rysunek o pożarze, sam padł ofiarą tego żywiołu. Szczęśliwie udało mu się pożar ugasić.
Przede wszystkim dążył jednak do stworzenia instytucji wspierających rozwój społeczeństwa, dających pomoc i wsparcie potrzebującym. Między innymi chciał połowę swych posiadłości w Brzegach ofiarować na kolonie letnie dla ubogich dzieci. Okazało się to jednak zbyt skomplikowane. Myślał też o założeniu sanatorium, co wpisał nawet do swojego testamentu. Idea ta się ziściła pośrednio, gdyż w Otwocku założono później kilka sanatoriów.
Dość nietypową próbą stworzenia instytucji, która mogłaby być pożyteczna, była założona przez niego w 1885 r. plantacja morw. Miała ona stać się bazą do hodowli jedwabników oraz szkółki dla kobiet, które mogłyby się tą hodowlą zajmować. To, co nie udało się Andriollemu, stało się czterdzieści lat później sukcesem rodzeństwa Henryka i Stanisławy Witaczek w nieodległym Milanówku, gdzie do dzisiaj powstaje słynny jedwab milanowski.
Andriolli dbał też o pamięć zasłużonych rodaków. To on posadził wierzby na grobach Mickiewicza i Słowackiego na cmentarzu Montmartre.