Wiatka (1868–1871)

O pobycie Andriollego na zesłaniu w Wiatce wiemy najwięcej z przekazu mieszkającej tam wówczas Polki Koziczowej, zamieszczonego w pierwszej biografii artysty przez Henryka Dobrzyckiego (s.90-91). Tekst ten przytaczamy w całości.

Po manifeście w r. 1869-ym, w Wiatce zebrało się dużo Polaków, którym pozwolone było wrócić do Rosyi ze Syberyi, dokąd byli zesłani na mniej lub więcej lat do ciężkich robót. Między innymi przyjechał Andriolli, ułaskawiony wyżej wspomnianym  manifestem. Z początku działo mu się bardzo źle, gdyż tameczni mieszkańcy z wielką nieufnością patrzyli na przyjezdnych  Polaków, wskutek czego przybysze prawie żadnego sposobu do życia znaleść nie mogli. Andriolli wziął się do malowania małych obrazków, które z coraz większem powodzeniem sprzedawano na ulicach Wiatki. Obrazki te bajecznie tanie, łatwo były nabywane przez mieszkańców. Z tego jednak bardzo było trudno utrzymać się Andriollemu; ale namalowanie portretu jednego z kupców postawiło go na nogi. Zaczął poważnie pracować nad portretami i wkrótce rozeszła się o nim wieść jako o znakomitym portreciście. Tameczny archirej zgłosił się do Andriollego zamawiając sobie portret ukochanej wnuczki swojej. Dziewczynka jak żywa wyglądała z okienka z poza róż i bluszczu, uśmiechając się do ptaszka w oknie. Archirej był zachwycony i powierzył Andriollemu malowanie ikonostasu w cerkwi wiackiej. Następnie coraz więcej miał obstalunków i prócz portretów, za które brał duże pieniądze, odnowił prawie wszystkie cerkwie w Wiatce i w powiecie. Takim sposobem, we dwa lata, które przebył w tem mieście, namalował bardzo dużo i pozostawił po sobie niezatarte wspomnienie jako człowiek olbrzymiej pracy. U wszystkich bogatych kupców wiackich, są portrety penzla Andriollego, które nadzwyczaj pięknie drapował, co się niezmiernie podobało. Miał do 30 rubli dziennie. Po manifeście 1871 roku uwolniony zupełnie, udał się do Warszawy. Z Warszawy jeszcze raz przyjeżdżał do Wiatki, dokąd był wezwany do malowania obrazów w  cerkwiach guberni Wiackiej. Andriolli był człowiekiem bardzo miłym w towarzystwie, lubianym przez wszystkich, a jego nadzwyczajna wesołość i dowcip czyniły go zawsze pożądanym zarówno w polskiem jako w rossyjskiem towarzystwie. Tam gdzie był Andriolli, wszyscy milczeć musieli gdyż potokami swej wymowy, potrafił zająć wszystkich. Jako człowiek, który dużo czytał i zwiedził kawał świata miał zawsze co opowiadać. W Wiatce stał się, można powiedzieć, człowiekiem legendowym, o którym w wiele lat jeszcze po jego wyjeździe ludzie sobie opowiadali. Do ludzi miał szczęście nadzwyczajne, a w kołach rossyjskiej arystokracyi wiackiej był czczony jak bożek.

Jego biografowie ustalili również, że poza pracami na rzecz cerkwi w Wiatce, Andriolli wykonał też serię ikon dla cerkwi Zaśnięcia Bożej Matki w Kukarce. Dziełem Andriollego są ponadto liczne portrety lokalnych osobistości z Wiatki, stanowiące własność prywatną ich spadkobierców.